„Nawróć nas, Panie, do Ciebie wrócimy.” Lm 5,21

Święci o pokucie

Mobirise

(1865-1939) założycielka Urszulanek Serca Jezusa Konającego

św. Urszula Ledóchowska


Z pism św. Urszuli Ledóchowskiej:

„O naśladowaniu cnót Serca Jezusowego.”

   Zwróćmy wzrok nasz do krzyża, żeby zrozumieć pragnienie tego Serca Konającego. Wpatrujmy się w to serce! Otoczone jest płomieniami miłości, które nam przypominają: Kochajcie, jak Ja was kochałem! Ciernie je okalają i zdają się na nas wołać: Czyńcie pokutę, tak jak Ja pokutowałem!

  • Miłość, pokuta - oto nasz obowiązek, nasza służba Boża!

   Ty pokutujesz za mnie, więc i ja przyłączę się do Ciebie i będę razem z Tobą, Jezu, dźwigać krzyż pokuty. To mój najświętszy obowiązek, obowiązek miłości, obowiązek sprawiedliwości… Płacić miłością za miłość i ofiarą za ofiarę! Serce Jezusa pokutowało za mnie - i ja powinnam z miłości ku Niemu pokutować za moje grzechy. Serce Jezusa pokutowało za grzechy świata- i ja z miłości ku memu Jezusowi powinnam wynagradzać za winy innych…

   Jeżeli całe me życie powinno być hymnem miłości, to głównym tonem tego hymnu musi stać się duch pokuty. Muszę pokutować, ale jakże ta moje pokuta ma wyglądać? Jak się zabrać do tej pokuty całego mego życia? Gdzie jej szukać? (…) Przede wszystkim w żalu serdecznym za moje grzechy, w złączeniu się z Jezusem cierpiącym w Ogrójcu i na krzyżu. Trwać w duchu pokuty- to jest mieć silną wolę, pragnienie zadośćuczynienia…

  • Serce Jezusa, tak ciężko pokutujące z miłości ku mnie, daj mi ducha pokuty! 

   Naucz się kochać Ukrzyżowanego i kochać krzyż - i zrozumiej, że i ty masz się przyłączyć do tej ofiary całopalnej, którą Jezus z siebie samego składa Ojcu niebieskiemu dla nas, że i ty masz być w dniu, który się przed tobą otwiera, ofiarą całopalną na cześć i chwałę Bożą i dla zbawienia świata…

   Za nic nie opuszczaj tej jedynej drogi, na której na pewno znajdziesz Jezusa - drogi krzyżowej!

   Bóg zsyła krzyże, ale z nich wyprowadza chwałę dla siebie i dobro dla nas. Wszak krzyż to źródło łaski, źródło miłości, źródło zasług, jeśli umiemy dobrze go przyjmować i dźwigać i jeśli z krzyża zrobimy sobie przyjaciela, kochanego towarzysza naszej ziemskiej pielgrzymki.

   Żebym tak umiała zapatrywać się na każdy krzyż, czy duży, czy mały, który Bóg na mnie zsyła!


Z pism św. Urszuli Ledóchowskiej:

„Testament”

  • IX PROŚBA - Umartwienie

      Dzieci moje, wpatrujcie się często w Boskie Serce Jezusa, włócznią przebodzone, cierniem okolone, i przysłuchujcie się bolesnej skardze konającego Pana: „Szukałem, kto by mnie pocieszył, i nie znalazłem” (9). Wpatrujcie się w to Serce, nasycone wzgardą, urąganiem i cierpieniem, i zrozumiejcie, że dusza kochająca Boskie Serce musi zrozumieć umartwienie i to, co z duchem umartwienia nierozdzielnie jest złączone - miłość krzyża.

   Nie myślcie, że domagam się od Was nadzwyczajnych umartwień, pokut. Nie, Dzieci moje, jestem w powołaniu naszym przeciwna wszelkim nadzwyczajnościom, ale zachęcam Was do tego umartwienia, które wypływa z prac naszych, z ubóstwa naszego, które na każdym kroku spotykamy, które nam jest potrzebne do porządnego prowadzenia naszych dzieł, którego potrzebujemy do wiernego praktykowania miłości siostrzanej, posłuszeństwa zakonnego, do tego - mogę powiedzieć - wielkodusznego umartwienia, które jednak nie wpada w oczy, nie zwraca uwagi na siebie i dlatego właśnie jest bezpieczne, że nie naraża na pokusy próżności i wynoszenia się nad inne. Życie zakonne musi być życiem umartwienia. Życie bez umartwienia nie jest życiem zakonnym.

   Umartwienie to jest powolne zadawanie śmierci naszej ludzkiej zepsutej naturze. To jest działać przeciw woli swojej, chęciom swym, zachciankom, depcąc nogami swoje „chce mi się” i ”nie chce mi się”, by zawsze to czynić, co się Bogu lepiej podoba.

   Ważnym rodzajem umartwienia jest ciche, chętne dźwiganie krzyżyków, jakie Bóg na nas zsyła - jest miłość krzyża. Życie przynosi ze sobą od czasu do czasu większy krzyż, a dzień w dzień małe krzyżyki, niby małe ukłucia szpilką, które jednak nieraz duszę bardzo dręczą i niepokoją. Przyjmujcie, Dzieci moje, z otwartymi rękami te drobne krzyżyki - Bóg je na Was zsyła, z Boskiej są one woli. Więc kochajmy je serdecznie, wszak one nas do Boga prowadzą, i to pewniej, bezpieczniej niż największe pociechy. i przed wielkimi krzyżami, które bólem, cierpieniem życie nasze napełniają, uklęknijcie jak święty Andrzej, wołając: „Witaj, krzyżu święty, jedyna moja nadziejo, witaj!”

   Najlepszym dowodem miłości, jaki Bogu dać możemy, jest chętne dźwiganie krzyża. Lepszego aktu miłości Bożej nad dźwiganie krzyża nie masz. Jakże nie kochać krzyża, który pozwala nam powiedzieć Bogu: „Panie, Ty widzisz, że Cię miłuję!” (10)

   Kochajcie każdy krzyżyk: duży czy mały, i ten krzyżyk, jakim może dla Was będzie śmierć starej Matki. Kochajcie Wasze krzyżyki. Każdy krzyżyk jest cenną relikwią krzyża Chrystusowego, więc każdy krzyżyk należy z miłością tulić do serca i ze świętą radością go dźwigać.

   Krzyże, które Bóg zsyła - czy małe, czy duże - są dla nas najlepszą szkołą umartwienia. Chętne, ciche, pogodne dźwiganie naszych krzyżyków - oto najmilsze Bogu umartwienie, lepszego sobie wymyślić nie możemy. w tym więc odważnie, Dzieci drogie! i wołajcie zawsze radośnie: „Witaj, krzyżu święty, jedyna moja nadziejo!” 

PRZYPIS
9.    „Na współczującego czekałem, ale go nie było, i na pocieszających, lecz ich nie znalazłem” (Ps 69, 21).
10.   Por. np. J 21, 15-17.

Mobirise

SPOTKAJ SIĘ Z NAMI

Ruch pokutny

NAPISZ DO NAS

kontakt@pokuta.com.pl